Pierwsze polskie tabloidy wcale nie miały łatwych początków, albowiem w okresie tuż po transformacji większość Polaków poszukiwało jednak dość sprawdzonych informacji na temat wydarzeń politycznych i społecznych. Najważniejsze były w miarę obiektywne informacje – co zresztą zrozumiałe, zważywszy na to, że przez długie dekady wolne media praktycznie nie istniały i o jakiekolwiek obiektywnie informacje było niesamowicie trudno. Tylko drugi obieg i podziemny kolportaż różnego rodzaju materiałów informacyjnych edytowanych przez polskie podziemie, pozwalało niektórym grupom społecznym pozostawać w kontakcie z rzeczywistością. Media w kraju zdominowane były przez aparat władzy i wykorzystywane wyłącznie do mamienia i manipulowania społeczeństwem. Nie dziwi więc, że tuż po okresie przemian polityczno-społecznych, to właśnie uwolnienie mediów i uruchomienie niezależnych publikacji oraz wydawnictw było jednym z ważniejszych haseł do realizacji.

Udało się szybko wyłączyć cenzurę i umożliwić kapitałowi zewnętrznemu inwestowanie w prasę czy radio w Polsce. Szybko do łask powróciły także liczne tytuły prasowe, które w okresie PRL były przez władzę wyjątkowo mocno gnębione. Przez pierwsza lata czytelnikowi w Polsce w ogóle do głowy nie przychodziło przesadne ekscytowanie się życiem gwiazd czy czytanie prostych form, jakie oferowała prasa brukowa. Tytuł jak Super Ekspres na początku wcale nie przypominał tego pisma, którym jest dzisiaj – był zdecydowanie bardziej stonowany i jednak przynajmniej trochę zaangażowany politycznie. Z czasem i zmianą stylu życia Polaków czytanie ważnych intelektualnie dzieł z pogranicza publicystyki i esejów przestało być przyjemnością. Tą zaczęły dostarczać w to miejsce tabloidy, czyli prasa brukowa, rozkochana przede wszystkim w śledzeniu na co dzień ruchów wszystkich potencjalnych i prawdziwych celebrytów. Pomyłki gwiazd, ich nieudane fryzury czy stylizacje, a tym bardziej problemy zawodowe i prywatne – zawsze znajdują się na pierwszych stronach tych gazet. Wyjątek stanowią wielkie tragedie, które sprzedają się jeszcze lepiej i dlatego najczęściej to właśnie katastrofy czy wypadki trafiają na tzw. jedynki.