Rywalizacja na polskim rynku wydawniczym od dawna jest bardzo zacięta, ale ostatnie lata to szczególny okres dla konkurujących ze sobą wydawnictw. Przede wszystkim w ostatnich latach dużo tytułów zostało skonsolidowanych, wchłoniętych przez większych międzynarodowych inwestorów. Oczywiście nie zawsze oznacza to zmianę profilu gazety – takie manewry przeważnie oznaczają odejście stałej grupy odbiorców i poszukiwanie nowego targetu, co dla marki związanej z dziennikarstwem i publicystyką, bywa zgubne. Chodzi więc przede wszystkim o restrukturyzację gazety czy innego magazynu, poprzez wprowadzenie jej do większej organizacji i udostępnienie jej swoich własnych struktur do dalszego wzrostu.

Przede wszystkim takie zainteresowanie zagranicznych korporacji medialnych gazetami czy magazynami edytowanymi i wydawanymi w Polsce jest powodem do dumy dla redaktora czy wydawcy. Dowodzi wysokiej pozycji, ale nie zawsze wysoka pozycja na rynku jest równoznaczna z wysokim poziomem dziennikarstwa. Doskonałym tego przykładem są gazety bulwarowe, tzw. brukowce czy popularniej, tabloidy. Ich wyjątkowa rola we współczesnym społeczeństwie informacyjnym bierze się przede wszystkim z głodu taniej sensacji i w sumie dość powierzchownego pojmowania świata przez większą rzeszę odbiorców. Krzykliwe, kolorowe i bardzo krótkie komentarze do rzeczywistości, często nazbyt subiektywne i bez podstaw w dowodach oraz faktach, nie mogłyby znaleźć miejsca ani w szanujących się gazetach opiniotwórczych, dziennikach, ani tym bardziej wiadomościach telewizyjnych.

Wszystko to sprawia, że osoby celowo kupujące tabloidy, rzadko kiedy sięgają po tytuły bardziej opiniotwórcze, publicystyczne czy naukowe. Magazyny o takiej tematyce sprzedają się przede wszystkim w społeczeństwach, które są zainteresowane nowymi odkryciami, ale także chcą pluralistycznych wiadomości, mądrze analizowanych i przedstawianych z wielu różnych punktów widzenia. W efekcie powstają dwa medialne obiegi – jeden dla bardziej wyszukanych odbiorców, którzy mają także inne sprawdzone internetowe źródła informacji i wszelkie serwisy prasowe są takim ludziom potrzebne wyłącznie do zweryfikowania i tak posiadanego już oglądu rzeczywistości. Rzadko kiedy po takie tytuły sięgają ludzie, którzy nie mają jeszcze wyrobionych poglądów i chcą poprzez czytanie takiego tytułu wyrobić sobie światopogląd – baza czytelników pozostaje więc stała tak w jednym jak i drugim przypadku.

Tabloidy wcale nie mają problemów, także w Polsce, z poważnym dystansowaniem tytułów z pogranicza publicystyki politycznej i komentarza społecznego, a tym bardziej magazynów naukowych czy specjalistycznych branżowych pism. Wyniki sprzedaży takich tytułów jak Fakt czy Super Ekspres oraz ABC w Polsce są dużo wyższe, niż wyniki chociażby Gazety Wyborczej. Wynika to nie tylko z preferencji odbiorców i czytelników i ich możliwości intelektualnych. To często także efekt polityki cenowej – gazeta ma być łatwostrawna, umilać podróż do lub z pracy, kosztować grosze. Pierwsze tabloidy drukowane w Ameryce oraz Anglii można było kupić za jednego centa czy pensa. Jej zawartość była maksymalnie uproszczona, aby mogli zapoznać się z nią nawet najbiedniejsi ludzie, często nie potrafiący zbyt dobrze czytać. Ludzi takich interesowały wydarzenia z życia elit, skandale i wypadki, kroniki kryminalne. Patrząc na zawartość przeciętnego współczesnego kolorowego magazynu można odnieść wrażenie, że niewiele zmieniło się w ciągu ostatnich stu lat pod tym względem i masy wciąż uwielbiają ekscytować się prostymi, koloryzowanymi historiami. Chętnych do wydawania takich pisemek przybywa, dziennikarzy całkiem profesjonalnych, gotowych do pisania krótkich notek tego typu – także nie brakuje. Koszty utrzymania takiej gazety nie są wysokie, a zarobki bardzo konkretne. Nie dziwi więc, że wielu inwestorów chętniej wyłoży swoje pieniądze na taki model biznesowy w mediach, niż w projekty z wyższej półki, adresujące swój materiał do wymagających czytelników.

Bardzo istotnym elementem, który sprawia jednak, że prasa opiniotwórcza wciąż ma wielki wpływ na rzeczywistość, jest siła jej oddziaływania. Brukowce nawet nie starają się zabierać poważnego głosu w dyskusji politycznej czy społecznej – naśmiewając się raczej i z jednej i z drugiej strony sceny politycznej w równym stopniu, gdy tylko jest ku temu sposobność. Prasa opiniotwórcza dysponuje natomiast możliwością bardzo skutecznego mobilizowania swoich czytelników i zwolenników, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Największe ośrodki prasowe w Polsce posiadają aktywne, liczące dziesiątki lub setki tysięcy zastępy wolontariuszy gotowych chociażby do wspierania głosu publikowanego na łamach danej gazety. W sytuacjach najbardziej skrajnych, zagrażających demokracji, to właśnie niezależna i silna prasa opiniotwórcza, pozostająca w silnych relacjach ze społeczeństwem, jest w stanie przeciwstawiać się opresyjnej władzy najskuteczniej.

Trudno więc mówić o zmierzchu klasowej prasy i wydawnictw bardziej branżowych – zawsze będzie bowiem zorganizowana grupa odbiorców dla takich materiałów wyższej kategorii. Jedyne, co nieuchronnie wiąże się z wydawaniem takich tytułów, to konieczność podnoszenia ceny końcowej produktu w celu utrzymania rentowności całego projektu. Niestety Internet jednocześnie dał ogromne możliwości mediom tradycyjnym na przeniesienie swojej działalności o kilka poziomów wyżej, z drugiej skutecznie odebrał jakiekolwiek finansowe i ekonomiczne przesłanki do prowadzenia klasycznego, papierowego wydawnictwa. Większość gazet zdecydowała się bardzo skutecznie, szybko i umiejętnie zaadaptować do nowych warunków sieciowych. Uruchomienie własnych portali internetowych będących odzwierciedleniem codziennej gazety było pierwszym krokiem. Dość szybko strony internetowe dużych gazet stały się jednak zdecydowanie większymi tworami – każdy materiał drukowany, w Internecie może mieć kilkadziesiąt dodatkowych wątków, więcej zdjęć i komentarzy. Ilość funkcji i możliwości, jakie stawia przed dziennikarzem Internet, jest nie do pojęcia i stale odkrywane są nowe.