Coraz częściej czytamy prawdziwe relacje, zamiast powieści pełnych wymyślonych faktów. Jak się okazuje literatura faktu to typ piśmiennictwa, z którym mamy do czynienia już w szkole. Każdy z nas więc nie raz po nią sięgał, mniej lub bardziej świadomie. Wiele lektur to nic innego jak literatura faktu i to wcale nie są lektury z późniejszych epok. Już przerabiając starożytność mamy do czynienia z pamiętnikami i „żywotami”, kronikami i dziennikami. Przykładem mogą być „Roczniki” Tacyta, czy „Pamiętniki o wojnie galijskiej” i „Pamiętniki o wojnie domowej” Juliusza Cezara.

Wspomniany Tacyt to jeden z najznakomitszych historyków starożytnego Rzymu, który opisywał historię panowania wielu władców (od Galby po Nerona). Jego twórczość to uznana literatura faktu, ponieważ starał się on zachować obiektywność i korzystał ze wszystkich dostępnych mu źródeł. Dzięki niemu znamy bliżej bardzo ważne etapy z historii starożytnej.

Pamiętniki Juliusza Cezara zyskały uznanie jako próba pisania w nowym stylu: w trzeciej osobie, bez zbędnych, subiektywnych opisów. Dzięki niemu poznajemy fakty z dziewięciu lat wojen prowadzonych przez Rzym. Innym przykładem pamiętników, spisanych zupełnie innej epoce i o zupełnie odmiennym charakterze, jest książka „Biała Masajka” Coranne Hofmann. To współczesny bestseller opowiadających o przeżyciach białej kobiety, która wyszła za Masaja z Kenii i cztery lata przeżyła w buszu.

Co ciekawe, literatura faktu to nie tylko opis zaistniałych wydarzeń. To też poznanie jednostkowej oceny mijających wydarzeń oraz reporterskiego prorokowania na rzecz przyszłości. Tak jest na przykład w wypadku książki Ksawerego Pruszyńskiego pod tytułem „Sarajewo 1914, Szanghaj 1932, Gdańsk 193?”. On to, jako młody reporter, próbuje w roku 1932 roku opisać nastroje panujące w Wolnym Mieście Gdańsku. Przewidywał, że miasto to może być, ze względu na panujące tam napięcia, przyczyną wybuchu szerszego konfliktu. To bardzo poruszająca literatura faktu z dzisiejszej perspektywy, gdy wiemy już, jak potoczyła się historia.

W epoce literackiej zwanej „współczesnością”, a obejmującej lata od drugiej wojny światowej do dziś, uczniowie przerabiają w szkole wiele lektur, które swoją tematyką poruszają tematykę wojenną, czy tak zwaną obozową. Rzetelna literatura faktu to na przykład „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanny Krall. To powieść-reportaż, powstała na bazie rozmów autorki z Markiem Edelmanem. Z jednej strony przekazuje nam jego relacje na temat powstania w getcie warszawskim w czasie okupacji, a drugiej zaś – historię Edelmana jako kardiochirurga.

Innym przykładem, z innej kategorii, ale to też literatura faktu, są „Medaliony” Zofii Nałkowskiej. To wprawdzie cykl opowiadań, ale opisujących relacje osób, które przeżyły czas hitlerowskich prześladowań. Autorka starała się opisywać fakty, nie dodając zbędnych komentarzy, język więc – jak przystało na kategorię (literatura faktu) – jest bardzo powściągliwy. To szczególnie uderzające biorąc pod uwagę opisywane historie: relacje z obozów koncentracyjnych oraz z podróży w wagonach zwierzęcych. Autorka spisywała historie na bazie dokumentów dostępnych w Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce.